piątek, 3 stycznia 2014

#historia cz. 1

Historia mojego kota jest dosyć długa. Dlatego w tym wpisie uchylę tylko jej kawałek.
***
Kilka lat temu moi rodzice kupili działkę. Spokojna okolica, ponad 70 km od naszego miasta. pewnego wieczora, w lipcu 2012 roku w tamte okolice przybłąkał się mały kotek. Chodził po wszystkich uliczkach i miauczał. Można było się więc domyślać, że szuka swojej kociej mamy. Kiedy znalazł się przy naszej furtce zaczął skakać, mruczeć i łasić się do mnie. Malec mruczał bardzo głośno, intensywnie. Był wyraźnie głodny i zziębnięty. Postanowiłam zatem nakarmić go i zrobić mu posłanie ze starego kosza na kwiaty. Owinęłam kotka w koc i zostawiłam w koszu na dworze.Nazajutrz okazało się, że...
***
Dziękuję bardzo za przeczytanie, przepraszam za ewentualne błędy i długość tekstu, ale piszę z telefonu ;) proszę o zostawienie jakiegokolwiek komentarza, żebym wiedziała co  mam poprawić, a co robię dobrze. ZAPRASZAM NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ W TEN WEEKEND :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz